Bruno, moja telewizyjna przygoda

Bruno, moja telewizyjna przygoda – Mój przyjaciel, Jerzy Borowicz, wspomina swoją pierwszą realizację telewizyjną o Brunonie Schulzu

“Bruno” to piękna opowieść o tym jak funkcjonuje świat artystów i że z najwyższego szczytu, do najgłębszej doliny, jest zawsze bardzo blisko.

Tekst czytelny na komórce:
https://www.facebook.com/grzegorz.kempinsky/posts/10219823189664620

 

Bruno, moja telewizyjna przygoda

 

Bruno.

Realizacja spektaklu o Brunonie Schulcu w TVP Kraków.

Któregoś razu zadzwonił do mnie Henryk Dederko.

Nie znałem gościa ale kiedy powołał się na Grzegorza Królikiewicza uznałem, że przyjaciele naszych przyjaciół są naszymi przyjaciółmi.

Zaproponował mi współreżyserię spektaklu telewizyjnego, który wkrótce miał realizować w Krakowie.

Następnego dnia przyniósł mi tekst z prośbą abym przeczytał go uważnie i napisał ewentualne uwagi. Poprosiłem go o kilka dni cierpliwości.

Po przeczytaniu tekstu i bardzo długiej rozmowie z Grzegorzem Królikiewiczem na temat Schulca podjąłem wyzwanie. Zadzwoniłem do Dederki i powiedziałem, że się zgadzam. Poprawek w tekście zaproponowałem dosłownie kilka. Generalnie tekst podobał mi się.

Po pewnym czasie pojechaliśmy z Heniem do Krakowa realizować spektakl. Główne role powierzyliśmy Olgierdowi  Łukaszewiczowi z Warszawy i Jerzemu Nowakowi z Krakowa.

Znałem Olgierda z czasów, kiedy grał u Królikiewicza, którego byłem asystentem przez wiele lat. Olgierd od samego początku traktował mnie jak powietrze. Byłem dla niego tylko asystentem Królikiewicza. Nikim więcej. W tej sytuacji o jakiejkolwiek interpretacji tekstu z nim nie mogło być mowy. A przecież musiałem czasami przekonywać go do mojej wizji tej  postaci, którą miał grać. W końcu to ja byłem reżyserem a on aktorem. Patowa sytuacja. Musiałem szybko coś zrobić aby to zmienić. Niedługo miały się zacząć próby w telewizyjnym studio. Znalazłem się w niezręcznej sytuacji.

Mieszkaliśmy wszyscy w hotelu Cracovia. Zauważyłem, że Olgierd codziennie wieczorem biega po okolicy. Zaczaiłem się więc na niego i kiedy się pojawił zapytałem, czy mogę się do niego dołączyć. W liceum trenowałem biegi na 1 500 metrów i pamiętałem wiele zasad profesjonalnego biegania. Kiedy kawałek pobiegliśmy razem zacząłem po kolei wykorzystywać wszystkie te zasady które zapamiętałem. No i zaczęło się biczowanie Olgierda.

– Olo, jak ty trzymasz kolana?

–  Wyżej je podnoś, wyżej.

– Olo, jak ty oddychasz, chłopie? Musisz oddychać równomiernie. Zgodnie z rytmem biegnących nóg.

– Olo, co ty robisz z rękoma?

– Człowieku, popatrz na mnie. Widzisz?, widzisz? Ucz się.

Po kilku kolejnych moich komentarzach zobaczyłem, że wyraźnie zmiękł.

Kiedy spotkaliśmy się rano w trójkę na śniadaniu, jego zachowanie wobec mnie zmieniło się diametralnie. Zobaczył, że coś potrafię. Że w czymś jestem lepszy od niego. Przestał mnie lekceważyć. I o to mi chodziło. Praca nad tekstem zaczęła przynosić efekty.

Po próbie, kiedy z Dederką zostaliśmy sami, ten zapytał mnie wprost;

– Jerzy, coś ty mu zrobił? Zupełnie inny facet był tutaj z nami dzisiaj. Co się stało, o czym nie wiem ?

– A wiesz Henio, to moja tajemnica zawodowa. Królik nauczył mnie kilku sztuczek z aktorami. Czasami jak widzisz są skuteczne.

Dyrektorem artystycznym TVP Kraków był wówczas Kazimierz Kutz. Podczas naszej realizacji Brunona, sam w studiu obok reżyserował spektakl p.t. Samobójca w/g Erdmana. Podglądałem go bacznie obserwując jego pracę z aktorami. Interesujące lekcje reżyserii.

Od naszego realizatora dowiedzieliśmy się w tajemnicy, że Kutz często nas podgląda na swoich monitorach. Podczas realizacji Brunona, jak to czasami bywa, dochodziło do burzliwych kłótni a nawet awantur. Ale Kutz nigdy nie interweniował. Podglądał, bo dwóch debiutantów w studiu, to spore ryzyko.

W czasie realizacji jednej ze scen, w której Bruno buntuje się i wbrew woli ojca chce wyjść z domu Olgierd grał bardzo sztucznie.

Po kilku kolejnych próbach, próbowałem nakłonić go do mojej koncepcji zachowania się bohatera w tej scenie. Bezskutecznie. W końcu z bezsilności powiedziałem dość ostro do niego.

– Olo. Uważaj, bo jak mnie zezłościsz, to zostawię tę scenę, tak jak ją zagrałeś. Chcesz? Chodź do reżyserki i obejrzyj sobie coś zagrał.

Po obejrzeniu ujęcia wrócił skruszony do studia i po kilku kolejnych próbach nagraliśmy to tak, jak proponowałem. Po nagraniu sceny podbiegłem do niego i szczerze mu pogratulowałem. Zobaczyłem na jego twarzy satysfakcję.

Po zakończeniu nagrań oraz po montażu, spotkaliśmy się w dość licznym gronie na kolaudacji. Spektakl przyjęto do emisji bez żadnych zastrzeżeń.

Kutz był wyraźnie zadowolony. Po kolaudacji zaprosił nas do swojego służbowego mieszkania, kupując po drodze dwie butelki Wyborowej. Po kilku kieliszkach Henio Dederko padł jak mucha i zasnął z głową na stole. A my z Kutzem gadaliśmy do rana. Raz o Brunonie, raz o Samobójcy.Na przemian.

W pewnym momencie Kutz powiedział do mnie, że mogę robić u niego każdą sztukę, jaką będę chciał. Zaproponował to tylko mnie, więc podwójna satysfakcja. Super wyróżnienie, jak dla mnie.

Niestety, dwa miesiące później odwołano go z tego stanowiska. A emisja odbyła się kilka tygodni później.

Tak zakończyła się moja telewizyjna przygoda.

https://kempinsky.pl/jerzyblog151128803.wordpress.com/2020/05/26/


#Telewizja