GWIAZDY NIEPIERWSZEJ ŚWIEŻOŚCI

Bywa czasami tak, że kiedy podejmuję się reżyserii w jakimś teatrze uważanym przez “znawców” za gorszy, ci sami “znawcy” pukają się w czoło i pytają, czy przypadkiem na głowę nie upadłem, że przyjąłem tę propozycję.

gwiazdaBo przecież: “tam nie ma aktorów”, “tam nie ma z kim pracować”, “nikt ci tego tam nie zagra” itd, itp, etc.

Strasznie mnie irytuje takie skreślanie ludzi przez uprzedzenia, przed faktem,  bo z moich doświadczeń wynika, że często jest lepiej pracować z mniej znanym, lub tak zwanym “gorszym” aktorem, któremu bardzo się chce, niż z gwiazdą, która ma wszystko w nosie, a jej domniemane umiejętności są mocno wątpliwe, albo niepierwszej już świeżości.

Zarówno w sporcie, jak i w kulturze jest wiele przykładów na to, że dobrą drużyną, której się bardzo chce, można więcej wskórać, niż zbiorem zdeprawowanych gwiazd.

Moim zdaniem, mocnym zaangażowaniem, ogromną chęcią i gotowością do podejmowania najtrudniejszych zadań można wskórać o wiele więcej, niż odrębnymi umiejętnościami, które są mocno zblazowane i którym nie za bardzo się chce.

Po za tym, w drodze do każdej premiery, to próby są najważniejsze i jeśli nie przynoszą one przyjemności, pomimo wkładanego trudu, to taka praca, nawet po znakomitym efekcie końcowym, nie przynosi żadnej satysfakcji twórczej.

A potem, po udanej premierze owi “koneserzy sztuki”, którzy tak energicznie odradzali mi współpracy z danym teatrem, równie energicznie gratulują mi i zwą mnie cudotwórcą.

A prawda przecież jest taka, że wystarczy dać ludziom szansę, nie skreślać ich a priori i traktować ich z szacunkiem, a nagle okazuje się (jak to wiele razy w mojej karierze bywało), że pośród tych “nieudaczników”, znajdują się zdobywcy złotych masek, odtwórcy głównych ról, które są hitami, a te skreślone, przez “smakoszy” zespoły, znajdują drogę na festiwale i zostają nagradzane.

Amen


#teatr #gwiazda