Jak Cezary Pazura spotkał Janusza Gajosa

Jak Cezary Pazura spotkał Janusza Gajosa – prześmieszna anegdota o tym, jak przewrotne potrafi być życie i jakie nam przygotowywać niespodzianki.

Świetna ta anegdota o tym, jak Cezary Pazura spotkał Janusza Gajosa. Sam pamiętam, kiedy Czarek mnie ją pierwszy raz opowiadał na planie “Czego się boją faceci”

Jak Cezary Pazura spotkał Janusza Gajosa

Jak Cezary Pazura spotkał Janusza Gajosa

CEZARY PAZURA: (…) Kiedy byłem małym chłopcem, gruchnęła informacja, że w pobliżu miejscowości, w której mieszkałem, będzie kręcona scena do popularnego serialu ”Czterej pancerni i pies”.

Wiadomość o możliwości pojawienia się w naszych okolicach Janka Kosa była dla mnie porażająca. Musiałem go zobaczyć na żywo!

A ponieważ z szacunku dla mojego bohatera chciałem być na takie spotkanie zawodowo przygotowany, więc koleżanka zrobiła dla mnie specjalny pamiętnik na autografy, tata odmalował swój rower, wsadził mnie w wiklinowy koszyk na kierownicy i pojechaliśmy.

Przez cały czas oczekiwania na TEN dzień miałem sny lub może imaginacje, trudno powiedzieć, przepiękne, najlepsze, o tym jak to się odbędzie. Oczyma wyobraźni widziałem, jak Janek bierze mnie, małego Czarusia, na kolana, pozwala mi przymierzyć swój hełmofon, ja mówię: ”Janku, kocham cię, Janku”, a on uśmiecha się, przytula i daje mi podpis w pamiętniku. W tych wizjach byłem tylko ja i on. Mały chłopiec i wielki bohater. Tylko my. My dwaj! I cisza dookoła…

Wreszcie jest! Nadszedł wielki dzień. Ojciec pakuje mnie do kosza, pedałuje i rowerem dojeżdżamy na plan.

I tu pierwsze rozczarowanie. Nie będziemy sami… W życiu nie widziałem takich tłumów.

Pierwszy wpis jaki dostałem, to odcisk łapy Szarika, potem doszły podpisy Grigoriego, Gustlika i Czereśniaka. (…)

W pewnym momencie stało się coś dziwnego – czas stanął w miejscu. Zatrzymał się, a ja z nim. Bo nagle zobaczyłem Janka!!! Szedł z jakimś panem, był bardzo zdenerwowany, patrzył spode łba i krzyczał na faceta.

Wtedy straciłem panowanie nad sobą, kontrolę nad rzeczywistością, dobre wychowanie oraz instynkt samozachowawczy. Miłość do Janka zwyciężyła.

Wybiegłem przez zasieki z tym pamiętnikiem zdobnym w uśmiechniętą kaczkę dziwaczkę. Do Janka. Mojego Janka! Jako jedyny się przedarłem, odważyłem się. Pobiegłem na oślep i tuż koło Janka rozjarzyłem się w uśmiechu i drżącym głosem, ale spokojnie powiedziałem tak, jak mnie nauczył tata: ”Panie Janku, nazywam się Czaruś Pazura, czy mogę prosić o autograf/”/

Janek spojrzał na mnie i stuknął się tym hełmofonem w oficerki. Serce stanęło mi dęba. Uśmiech się poszerzył i wtedy Janek… mijając mnie, na odchodne krzyknął: ”wy-pier-da-jaj!”… Nie, nie do tego faceta, który go denerwował, on powiedział do mnie. On! Do mnie! Czarusia!

Nie wiem jak wróciliśmy do domu. Mama powiedziała mi później, że dostałem gorączki i kolejne dni przeleżałem na łóżku. To była najgorsza na świecie trauma! Matka mi polopirynę daje, plecki naciera spirytusem, po główce głaszcze, a ja płaczę, bo mój Janek powiedział do mnie ”WYPIERDALAJ”.

Cięcie. Mija dwadzieścia lat. Plan filmu ”Psy”. Nocne zdjęcia, piekielnie ciężki. Siedzimy w jelczu. Z nami mistrz Gajos. Wiedzie prym, opowiada, wszyscy go słuchają, jest fajnie. Nagle kończy się alkohol, ale niezawodny pan Janusz chytrze na nas patrzy: ”Panowie” – mówi i otwiera czarną aktówkę, wyciąga kolejną butelkę i polewa nam i sobie.

”Panie Januszu, zdrówko” – mówię. Cały czas szczęśliwy. A on na to: ”Dobra tam, Janusz jestem” i podaje mi rękę, żebyśmy przeszli na ty. Brudzia wypili. ”Nie, nie, nie, za to, co pan mi zrobił, nie mogę przejść na ty”.

Cisza w jelczu. Groza. Ciemno, tylko światełka od fajek widać. ”A co ja ci zrobiłem?” – pyta.

Więc opowiadam historię sprzed lat. Znów cisza i nagle Janusz do mnie: ”Czaruś, nie mogłeś mi wtedy powiedzieć, że to ty?”.


#film