Media publiczne łupem wojennym

Media publiczne łupem wojennym to kilka opinii na temat tego, co czeka media publiczne po wyborach. Wszyscy są zgodni, co do tego, że czekają nas zmiany.

 

Media publiczne łupem wojennymNie ma chyba kraju na świecie, w którym media publiczne nie byłyby łakomym kąskiem dla ekipy rządzącej i demokracja, absolutnie w tej mierze nic nie zmieniła.

To normalne i nie widzę raczej wyjścia z tej sytuacji, albowiem trudno mi uwierzyć w to, aby rządząca partia reformą pozbawiła siebie samej wpływów.

Czeka nas niewątpliwie wymiana kadr. Czy na lepsze to się okaże, nie mogę się jednak tak, jak Sławomir Jastrzębowski wstydliwie nie przyznać, że “chwilowo ta spodziewana zmiana w paru przypadkach sprawia mi schadenfreude, ponieważ kilka nachalnie i w sumie nieumiejętne podlizujących się twarzy wzbudza we mnie tak głęboką pogardę, że uniemożliwia mi to oglądanie telewizji.”

Amen

 

Media publiczne łupem wojennym i dziewką codziennego użytku dla polityków

2015-10-26

Reforma w mediach publicznych jest potrzebna. Zwycięstwo Prawa i Sprawiedliwości może ją przyspieszyć, ale będzie się wiązać z roszadą pracowników. Media publiczne są łupem politycznym, więc nie należy się dziwić zmianom personalnym – oceniają Bogusław Chrabota, Sławomir Jastrzębowski, prof. Wiesław Godzic i Jadwiga Sztabińska.

Wczorajsze wybory parlamentarne wygrało Prawo i Sprawiedliwość. W czasie kampanii politycy PiS zapowiedzieli, że w mediach publicznych przeprowadzona zostanie reforma, obejmująca przekształcenie tychże ze spółek skarbu państwa w instytucje kultury. Partia tłumaczy, że to początek procesu naprawy mediów publicznych, której unikała Platforma Obywatelska.

Ale politycy PiS coraz częściej wskazują na szersze zmiany w Telewizji Polskiej i Polskim Radiu. Ostatnio Jarosław Sellin, który jest typowany na ministra kultury (miałby wybierać nowe władze TVP i PR), stwierdził w TOK FM, że przyszłość nadawanego w poniedziałkowe wieczory w TVP2 programu „Tomasz Lis na żywo” zależy od prezesa. – Nie uważam, że takie programy powinny zniknąć, w TVP powinny być programy o charakterze politycznym, ale program Tomasza Lisa nie grzeszy obiektywnością – zaznaczył Sellin.

Bogusław Chrabota, redaktor naczelny „Rzeczpospolitej”, ocenia że rządy PiS będą się wiązały z dużymi zmianami w mediach publicznych. – Jakie to będą zmiany nie wiem, ale z pewnością radykalne. Nie jestem oczywiście zwolennikiem czystek, ale nie mam złudzeń, że rządzący będą chcieli mieć faktyczny wpływ na przekaz medialny. A zatem, zapewne całe kierownictwo do wymiany – prognozuje naczelny „Rz”. – Myślę, że też poważne przesunięcia w personalnej obsadzie anten. Zbyt wielu wygłodzonych popleczników PiS w świecie dziennikarskim od lat czeka na swoją szansę. Cóż, będą ją mieli, bo dziś jeszcze rządzący przegrali swoją szansę na rzeczywiste reformy w mediach publicznych. Reformy, które wprowadziłyby faktyczne zmiany systemowe – dodaje.

Redaktor naczelny Grupy Super Express Sławomir Jastrzębowski zwraca uwagę, że jeśli ktoś rozpoczyna pracę w mediach publicznych na kierowniczym stanowisku, to wie, że „kluczową kompetencją jest miłosna relacja z partią rządzącą”. – To oczywiście fatalnie, że media publiczne są dla polityków łupem wojennym, czy też raczej dziewką codziennego użytku. Więc po wyborach w mediach publicznych zmieni się wszystko, czyli nic. Wyleci jedna ekipa rządowych wazeliniarzy i zastąpi ją inna ekipa podobnych, choć inaczej sprofilowanych propagandystów. Nie mam złudzeń. Tragedii z tego też bym nie robił – stwierdza Sławomir Jastrzębowski.

– Zmieniają się pory roku i zmieniają się usłużni dziennikarze. Przyznam się wstydliwie, że chwilowo ta spodziewana zmiana w paru przypadkach sprawia mi schadenfreude, ponieważ kilka nachalnie i w sumie nieumiejętne podlizujących się twarzy wzbudza we mnie tak głęboką pogardę, że uniemożliwia mi to oglądanie telewizji. O los szeregowych pracowników nie martwiłbym się. Jedni muszą brać tłuste pensje, a inni muszą jednak wykonać zwykłą ciężką robotę – dodaje redaktor naczelny „SE”.

Medioznawca prof. Wiesław Godzic podkreśla, że poprzez swoją konstrukcję media publiczne pozostają daleko od stabilizacji zawodowej, toteż pracownicy muszą być gotowi na zmiany. – Będą zwolnienia ze względów politycznych i tego, jak dziennikarze myślą, ale zawsze tak było kiedy wchodziła nowa ekipa – ocenia Godzic.

– Zapominając o wyborach to należy przypomnieć, że nie mamy właściwej ustawy o mediach, nie wiemy jak ściągać abonament, a proces wyboru zarządu Telewizji Polskiej jest przeprowadzony w połowie. Jest dużo do zrobienia, jeśli do tego dojdą jeszcze zmiany o podłożu politycznym, a więc silniejszy nadzór państwa, polityki historycznej, to wtedy obraz mediów publicznych będzie tragiczny. Szarpane przez lokalne koterie mogą stać się mediami państwowymi, a wtedy to już będzie nie początek, ale środek ich końca – prognozuje prof. Wiesław Godzic.

Polityków, chcących mieć wpływ na media publiczne rozumie redaktor naczelna „Dziennika Gazety Prawnej” Jadwiga Sztabińska. Nadmienia jednak, że wolałaby, żeby istniały odpowiednie regulacje prawne odcinające ich od tych mediów.

– Trudno jest mi uwierzyć, że kolejna władza będzie chciała pozbawić się wpływu na media publiczne, że przygotuje takie przepisy, aby mogły realizować swoją misję, a nie będą uwiązane do rządzącej partii politycznej. Nie wierzę w to – stwierdza Jadwiga Sztabińska. – Jeśli PiS zrealizuje swoje zapowiedzi z programu wyborczego, nadal będzie to zmiana, skutkująca uwiązaniem mediów publicznych do konkretnej partii. Nic dobrego z tego nie wynika – podkreśla redaktor naczelna „DGP”.

– Nad tą beczką dziegciu wisi kropelka miodu, czyli słaba, ale jednak nadzieja, że ktoś wreszcie przyspieszy naprawdę konieczne reformy – konkluduje Bogusław Chrabota.

Autor: Łukasz Brzezicki
www.wirtualnemedia.pl/artykul/media-publiczne-lupem-wojennym-i-dziewka-codziennego-uzytku-dla-politykow-opinie#


#TV