Miernoty go kochają
Miernoty go kochają – jak pewien koniunkturalista dorwał się do dyrekcji znakomitego ongiś teatru i kompletnie zdemolował zespół aktorski.
Nie ważne, że są rangi prowincjonalnej, nie ważne, że sprowadzeni z teatrzyków wodewilowych, nie ważne, że mierni, ważne, że te miernoty go kochają.
Miernoty go kochają
Był kiedyś pewien teatr, który był moim ulubionym, albowiem pracowali tam świetni reżyserzy i miał on wspaniały zespół aktorski.
A potem teatr ów dostał nowego dyrektora, którego jedyną “kompetencją” na to stanowisko była przyjaźń z tymi, którzy wówczas decydowali o obsadzie tego stanowiska.
I przybył zatem Król Słońce i zaczął swoje rządy.
Zrobił z teatru najpierw lokalny skansen z powodu swoich problemów tożsamościowych i sprowadził teatr do trzeciej ligi, w której zazwyczaj występują regionalne zespoły taneczne.
Potem, kiedy zmieniła się władza i antypolskość nie była już w cenie, ten wybitny koniunkturalista, zrobił zwrot o 180 stopni i zaczął po pierwsze program patriotycznej martyrologii, a potem podlizywanie się rządzącej w świecie teatru “spółdzielni teatralnej”, licząc, że wybronią go sukcesy rangi dolnoalbańskiej, uzyskiwane na wewnętrznych festiwalach owej formacji gustującej w teatralnej amatorszczyźnie.
Ale to nie wystarczyło temu fenomenalnemu luminarzowi teatru w rozmontowywaniu najlepszego teatru w regionie.
Ponieważ wiedział on, że zespół jest znakomity i ma ogromną moc, postanowił on także rozmontować zespół, zatrudniając dwór miernot, pościąganych z teatrzyków muzycznych i jego poprzedniego miejsca pracy – prowincjonalnej dziury z aktorami równie prowincjonalnymi.
Ale przecież to nic. Aktor przecież w ogóle nie musi być dobry. Wystarczy, że jest mierny, ale wierny.
I tak oto te miernoty go kochają i są przeciwwagą dla siły oryginalnego zespołu tego teatru, który zazwyczaj siedzi na ławce rezerwowych i zgrzyta zębami.
A taki stan rzeczy będzie już bardzo trudny do odbudowania, kiedy w końcu nadejdzie kres rządów, tego pierwszorzędnego oportunisty, który w imię dyrektorowania sprzedałby nawet własną matkę, byle być dyrektorem, nawet kiosku “Ruchu”
A jego czasy przeminą. O tym Was zapewniam.
Amen
oportunista
oportunista – człowiek bierny, ugodowy, przystosowujący się do okoliczności dla osiągnięcia własnych korzyści
P.S.
Jak zwykle powyższy artykuł jest jedynie wytworem mojej chorej wyobraźni i nic podobnego o czym piszę nie miało i nie mogło mieć miejsca w rzeczywistości, albowiem jest zbyt absurdalne, a wszystkie podobieństwa do prawdziwych osób i zdarzeń są przypadkowe.
#teatr