O życiu bez siebie

O życiu bez siebie – Następna część wstrząsającego tekstu Bogdana Wasztyla z cyklu “Labiryntów Auschwitz”, który publikuję na moim blogu.

Jerzy i Cyla opowiadali o sobie, o życiu bez siebie.

 

 

 

O życiu bez siebie

 

 

 

O życiu bez siebie

10

Maj 1983 roku. Środek nocy. W nowatorskim mieszkaniu natrętny dzwonek telefonu wyrywa ze snu domowników.

 

  – Halo, tu Warszawa, łączę pana z Nowym Jorkiem.

 

Bielecki sądzi, że to Ludwik Kramarz, przyjaciel obozowy, któremu przed laty ocalił życie, przyjechał z Florydy do Nowego Jorku i usiłuje się skontaktować (Kramarz odezwał się po raz pierwszy do Bieleckiego po 20 latach).

 

  -Słucham, słucham, Lutek, to ty – wykrzykuje do słuchawki Jerzy i słyszy łkanie, a później płacz.

 

 – Halo, halo, słucham – niecierpliwi się.

 

 – Juracku, to ja. To twoja Cylutka.

 

 – Jezus Maryja! Skąd ty dzwonisz?

 

 – Z Nowego Jorku

 

 – A co ty tam robisz? Przecież mnie wujostwo cały czas mówiło, że nie żyjesz. Że zmarłaś w Szwecji…

 

 – A mnie pisali, że ty zginąłeś w partyzantce. Czy oni zwariowali?

 

Rozmowa co chwila przerywana przez telefonistkę (Halo, mówi się? Czy pan oszalał? Tu kilkadziesiąt osób czeka na połączenie!), trwała ponad godzinę. Jerzy i Cyla opowiadali o sobie, o życiu bez siebie.

 

Następnego dnia Stenia, żona Jerzego, dzieliła się z wszystkimi znajomymi sensacyjną wieścią: Nie uwierzycie, Jurkowa Celinka się znalazła!

 

 

 

Labirynty Auschwitz

Opowieści non fiction

 

Józef Szajna, wielki artysta i były więzień niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz, mawiał: Inni nie chcą pamiętać, a ja nie mogę zapomnieć. Mam podobny kłopot z pamięcią. Przez ponad dwadzieścia lat poznawałem świat Auschwitz wysłuchując setek opowieści byłych więźniów tego obozu. Z wieloma z nich się zaprzyjaźniłem, towarzyszyłem im w sytuacjach oficjalnych i nieoficjalnych, podążałem za nimi tymi samymi poplątanymi ścieżkami, którymi wiodło ich życie. Ich życie, ich świat stawały się po części moimi. Aż zaczęli znikać, odchodzić na zawsze…

 

Dziś już nie ma wśród nas żadnego z nich. I nie ma tego ich świata. A ja nie mogę zapomnieć… Podobnie jak Marian Kołodziej, więzień Auschwitz z pierwszego transportu, który do ostatnich dni życia opisywał świat obozu na monumentalnej, wstrząsającej wystawie Labirynty. Klisze Pamięci , którą można oglądać podziemiach kościoła Franciszkanów w Harmężach koło Oświęcimia. To do niej nawiązuje tytuł bloga.

 

Zapraszam do Labiryntów Auschwitz, do świata, którego już nie ma.

 

https://auschwitzmemento.pl/projekty/labirynty-auschwitz/

C.D.N.


#Auschwitz