stara kobieta czeka na śmierć

Stara kobieta czeka na śmierć, czyli samotność to następny felieton Anny Rychter  z cyklu „Przez dziurkę w kurtynie” o urokach życia w naszej mlekiem i miodem płynącej Polsce.

 

STARA KOBIETA CZEKA NA ŚMIERĆ, CZYLI SAMOTNOŚĆ

stara kobieta czeka na śmierćW miniaturowej kwiaciarni po brzegi wypełnionej dusznymi kolorami stłoczonych kwiatów, bezszelestnie pojawiła się Stara Kobieta. Zgarbiona, koślawo wsparta na błyszczącej lasce, przypominała brunatny, pomarszczony liść wiekowego kasztanowca. Przez zamglone okulary rozejrzała się po pstrokatym wnętrzu, szukając czegoś wyblakłym wzrokiem.

Nagle westchnęła z wyraźną ulgą i ze stojącego w kącie kamiennego dzbanka wybrała jeden biały goździk. Ostrożnie przybliżyła go do woskowej twarzy, głęboko zaciągając się kuszącym zapachem. Trwała tak dłuższą chwilę zadumana, nieobecna, aż spod jej przymkniętych powiek wypłynęły dwie brylantowe łzy i ześliznęły się z zapadłych policzków wsiąkając bez śladu w grubą materię wełnianego płaszcza. Przez moment Stara Kobieta chwiała się na wszystkie strony jakby wyrwana z narkotycznego letargu, aż w zbielałej od wysiłku sękatej dłoni wyczuła bezpieczny uchwyt rzeźbionej laski. Zawstydzona swoją nieoczekiwaną słabością położyła kilka monet na ladzie i bez słowa wyszła na pulsującą życiem ulicę.

Chłód burego, lutowego poranka jak dzika bestia drapieżnie rzucił się Starej Kobiecie do gardła, ale ona była nadludzko nieugięta-dzisiaj wracała do codziennej samotności odważna, wyprostowana, wsparta na dumnym, niebotycznie długim białym goździku, który dawał jej nadprzyrodzoną moc.

 Dzięki tej mocy Stara Kobieta nie będzie dzisiaj ani godziny wyglądała przez wąskie, kuchenne okno na zabłocone pośpiechem miasto, żadnej myśli nie pośle za ocean w kierunku jedynego syna, telepatycznie żebrząc o to, by choć raz w miesiącu zadzwonił do matki, nie włączy telewizora ani radia, bo nie chce wiedzieć czy podwyższą jej emeryturę o pięć czy może aż o osiem złotych, nie pójdzie w czterogodzinną kolejkę do rodzinnej lekarki po receptę na nadciśnienie, nie pojedzie zasapanym autobusem na cmentarz, żeby zapalić złocisty znicz na grobie zmarłego pół roku temu męża, nie będzie bolał ją kręgosłup, nie zatrzeszczą kolana, nie skurczy się żołądek ani serce nie podskoczy trwożliwie…, nie, nie, nie, bo dzisiaj jest przecież Dzień Zakochanych.

Stara Kobieta zatopi się w swoim ulubionym, bujanym fotelu i spoglądając na ścianę utkaną z rodzinnych fotografii, dziś wyjątkowo spokojnie będzie celebrowała ten kolejny dzień czekania na śmierć, a ten biały kwiat, strzelisty, niczym gotycka katedra cudownie wskrzesi w niej Roześmianą Młodą Dziewczynę ze zdjęcia, która 14 lutego, sześćdziesiąt pięć lat temu brała ślub z Ukochanym, trzymając w smukłej dłoni wielki bukiet śnieżnobiałych goździków, przewiązanych jedwabną kokardą.

Anna Rychter, luty 2016
Anna Rychter
https://www.facebook.com/anna.rychter.12?fref=ts


#Polska