Stringi w kościele
“Stringi w kościele” to następny felieton Anny Rychter z cyklu „Przez dziurkę w kurtynie” o urokach życia w naszej mlekiem i miodem płynącej Polsce.
STRINGI W KOŚCIELE, CZYLI CO BOSKIE BOGU, CO CESARSKIE CESARZOWI
Świat się zmienia (na szczęście) i gdyby nie ten ustawiczny ruch, do dzisiaj zapewne tkwilibyśmy na drzewie (jak chcą darwiniści) albo znudzeni dobrobytem, błąkalibyśmy się smętnie po raju (jak chcą chrześcijanie).
Jednak (jak to zwykle bywa), w wyniku zbyt szybkiego progresu, niektórym tak za(po)kręciło się w głowach, że za nic mając powszechnie (nie) obowiązujące zasady, ani myślą respektować prawa boskie czy ludzkie, chociaż w naszym kraju edukacja religijna jest prowadzona już od przedszkola.
Szczególną porą dla kościoła, sprzyjającą „wolnej amerykance” jest ostatnio bardzo gorące w Polsce lato, które sprawia, że nawet na mszę niektórzy wierni przychodzą właściwie… rozebrani, jakby uczestnictwo w celebrze na placu przed kościołem zwalniało ich od przestrzegania podstawowych kanonów (dobrego) wychowania.
Stoją więc sobie na kościelnym dziedzińcu te młode, przypieczone letnim słońcem dziewoje, tu i (szczególnie) ówdzie (ob) dziergane sinymi tatuażami, obleczone w przezroczyste sukienczyny bez ramiączek i staniczków, przystrojone w zwiewne bluzeczki, migoczące sylwestrowymi fajerwerkami, z rozcięciami aż do samych lędźwi, czekając niecierpliwie aż przyjdzie kulminacyjny moment niedzielnej Eucharystii. Wtedy wierni pokornie przyklękną, chyląc głowy przed Majestatem, a wówczas one, kołysząc skąpymi spódniczkami, wdzięcznie wypną do tyłu kuszące zady, przepołowione elastycznymi stringami.
Na szczęście mogą (z) robić to całkiem bezpiecznie, bo warują przy nich młodzieńcy z owłosionymi łydkami, ubrani w krótkie, kraciaste spodenki i plastikowe laczki, gotowi natychmiast bronić czci i cnoty swoich dam, gdyby jakiś stojący obok grzesznik (kamikadze) połaszczył się na te obnażone wdzięki.
A kiedy już wspólnie zdecydują, że chcą być razem na zawsze i przy wtórze dzwoniących na cały kościół komórek co najmniej setki weselnych gości, wezmą przed ołtarzem bajkowy ślub, niebawem przyjdzie czas, by ochrzcić i wprowadzić do wspólnoty katolickiej nowo zrodzone dziecię, nadając mu jedno z imion, wyjęte wprost z kalendarza katolickich świętych: Bryan, Kevin, Alan, Jessica, Joyce, Nicola, Selena czy Vanessa.
PS
W związku z planowaną w najbliższym czasie kolejną reformą polskiego szkolnictwa należy poddać pod ogólnokrajowe referendum sprawę obowiązkowego nauczania religii w języku angielskim.
Wówczas bez łamania sobie głowy można będzie dopasować do obco brzmiących imion te nasze swojskie, tradycyjne nazwiska, by bardziej europejsko zabrzmiały wszystkie karkołomne idiomy w rodzaju:
Kevin Bździuch, Jessica Pudełko, Joyce Kłonica, Alan Pokrywka, Brian Kaczan, czy Vanessa Obierka, a także z poetyckim wdziękiem przetłumaczyć, że stringi, to nic innego jak kawałek sznurka wsadzony w d…ę, który najlepiej prezentuje się na wieczornej dyskotece nad jeziorem…
Patataj, patataj, patataj…
Anna Rychter, styczeń 2016
Anna Rychter
https://www.facebook.com/anna.rychter.12?fref=ts
Przypisy:
stringi
rodzaj bielizny dla pań i panów
https://sjp.pl/stringi
laczki
rodzaj obuwia składającego się z podeszwy i osłony przedniej części stopy, bez pięty; klapki
https://sjp.pl/laczki
progres
postęp, rozwój, posuwanie się naprzód
https://sjp.pl/progres
katecheza
nauczanie zasad wiary chrześcijańskiej
https://sjp.pl/katecheza
dyskoteka
1. płytoteka
2. zabawa dla młodzieży
https://sjp.pl/dyskoteka
„Przez dziurkę w kurtynie” to projekt literacko-medialny Anny Rychter i Grzegorza Kempinsky’ego, w którym na łamach tego bloga obnażamy absurdy i patologie polskiej codzienności, a może więcej….
https://kempinsky.pl/fejsbukowy-teatr/
#Polska
Aż się zarejestrowałem aby skomentować ten absolutnie zaściankowy i pochodzący z ciemnogrodu wpis.
Osoba która to pisała jest płci żeńskiej ale na pewno nie jest kobietą.
Stringi to indywidualna sprawa i krytykowanie tego jest nie na miejscu. Autor jest osobą zapewne całkowicie aseksualną i pozbawionym uczuć żeby wypisywać takie pierdoły, gdyby mógł to by spalił na stosie a sam chodzi w reformach.
Szanowny ANONIMOWY ktosiu,
Jak widać kompletnie nie zrozumiałeś o czym jest ten felieton i że dotyczy on zupełnie innego zjawiska.
Ale cóż począć, kiedy elipsa jest widocznie dla Ciebie niezrozumiałym pojęciem.
A w sprawie dosłownego oddawania czci Bogu, zapraszam Cię w spodenkach i laczkach do meczetu, zobaczymy, jaki wtedy będziesz NOWOCZESNY.
Z niskimi ukłonami.
GK
No proszę, wycieczki osobiste i „wytykanie” braku wiedzy. Ewidentny zjazd jakości wypowiedzi. A gdzie jakaś błyskotliwa puenta lub gra słów? No tak, pisać głupoty to nie problem tylko publikując je trzeba mieć świadomość, że może ktoś to czyta.
Ostatni akapit to niby czego przepraszam miał się tyczyć? Swojej żonie każesz nieanonimowy ktosiu w burce chodzić bo w spodenkach i laczkach do meczetu nie wpuszczają? Brawo za świetne porównanie. Tylko czemu ono ma służyć?. NOWOCZESNY jest zawsze ten kto myśli. Piszesz o elipsie po czym odnosisz się do kultury wschodu bo w meczecie jest inaczej.
ŻENADA
Osobiste to mogłyby być, kiedy byś się szanowny Ktosiu, podpisał, a co do krytyki, to rozumiem, że tylko Ty masz na nią monopol, krytykując felieton Anny.