Teatr Telewizji to naprawdę dobra zmiana
Teatr Telewizji to naprawdę dobra zmiana – Poprzedni rząd próbował zaorać Teatr Telewizji, a teraz powstał on, jak Feniks z popiołów.
Piotr Zaremba pisze bardzo rzetelnie o tym niezwykle ważnym zjawisku, jakim jest odrodzenie Teatru Telewizji, albowiem Teatr Telewizji to prawdziwy teatr narodowy. Doskonale też analizuje chorobę niezrozumiałego języka dramaturgicznego, przerost formy nad treścią, tanią publicystykę i jednostronne ideologizowanie polityczne, które toczą świat teatru polskiego.
Festiwal Dwa Teatry 2018. Piotr Zaremba: Kultura wyższa odżywa dzięki Teatrowi Telewizji
Nie zapewnia się na nim takiego show jak na filmowym festiwalu w Gdyni, nie ma tam największych celebrytów (choć są najzdolniejsi aktorzy). Ale dzięki imprezie pod nazwą Dwa Teatry kurort Sopot stał się na cztery dni stolicą polskiej kultury.
I ja tam byłem. Nie wszedłem, nad czym ubolewam, w świat teatru radiowego, choć to najtrudniejsza pewnie sztuka, najmniej podatna na sztuczki, oparta na potędze wyobraźni krzesanej głosami aktorów. Za to biegałem na aktualne telewizyjne premiery i na pokazy tego teatru sprzed lat. A może największe wzruszenie czekało na koniec. Kiedy Maria Pakulnis i Andrzej Mastalerz czytali wiersze Zbigniewa Herberta przed sopockim dworcem, a Wojciech Solarz i Karina Seweryn przy sopockim deptaku, ulicy Bohaterów Monte Cassino (nazywanej Monciakiem). Nieopodal miejsca, gdzie mieszkał poeta, padały piękne strofy, tłum przechodził, ale niektórzy się zatrzymywali. Sztuka, kultura wyższa pośród życia, wielkomiejskiego zgiełku. Symbol misji, jaką dziś dźwigają teatry radiowy i telewizyjny.
Bądźcie rzetelni
A kilka godzin później Anna Seniuk, wielka polska aktorka nagradzana za rolę radiową, cytowała z pamięci na gali tegoż Herberta. Jego list do studentów Akademii Teatralnej przesycony był właśnie poczuciem misji, tej inteligenckiej, bardzo w jego mniemaniu kruchej. Końcowe zdanie brzmiało „Nie bądźcie nowocześni, bądźcie rzetelni”. Wywołało owację zgromadzonych, a mnie przypomniały się słowa Jacka Kopcińskiego…
W teatrze brak jeszcze współczesności. Tej luki nie wypełnia do końca zaskakujący „Alibi” Łukasza Wylężałka
Zacznijmy od tego, że Teatr Telewizji przygotował w ostatnim sezonie (od zeszłych wakacji) 25 nowych przedstawień. Kilka to przeniesienia z teatrów. Ale przeważały premiery wyprodukowane przez TVP. Całkiem niedawno tę instytucję skazywano na zagładę. Ewa Millies-Lacroix, nowa szefowa Teatru TVP, pracuje usilnie, aby stan ten zmienić. Wspiera ją doradca zarządu Jan Tomaszewski. Bywa obśmiewany jako kuzyn Jarosława Kaczyńskiego używający nieformalnych wpływów. W tej sprawie to on odegrał zbawienną rolę. A pieniądze na przedstawienia trzeba wyciskać. Z Ministerstwa Kultury i podległych mu instytucji, czasem od publicznych firm. I to się udaje.
To strona organizacyjna. A co z efektami artystycznymi? Jan Englert, kiedy pokazano „Spiskowców” według Josepha Conrada w jego reżyserii, był optymistą. Zauważył, że coraz częściej wraca moda na pytanie „co” ważniejsze niż pytanie „jak”. Jednym słowem, że nad formą zaczyna przeważać treść.
„Spiskowcy” to jedna z najmocniejszych pozycji tego udanego sezonu. Choć obejrzało ich mniej niż pół miliona, bo forma trudna, przejdą do historii polskiej kultury. Powiedziałem dyrektorowi Teatru Narodowego publicznie, że za każdym razem, kiedy oglądam tę jego opowieść tyleż o mechanizmach polityki co o ludzkiej naturze, znajduję nowe znaczenie zapisane w każdym zdaniu.
Teatr Telewizji wraca do czegoś, co nazywam umownie teatrem środka, nieco przystępniejszego dla szerokiej publiki, szukającego przede wszystkim interesującej opowieści. Znalazł patent na klasykę. Perfekcyjne, biorące Fredrę w leciutki nawias, ale przecież bez „unowocześniającej” nachalności przedstawienie „Pana Jowialskiego” w reżyserii Artura Żmijewskiego, czy inteligentne odczytanie „Żabusi” Gabrieli Zapolskiej przez Annę Wieczur Bluszcz, to przykłady takiej recepty…..
…..Ale to dopiero początek odbudowy. Teatr Telewizji szpera w aktualnej, zwłaszcza polskiej dramaturgii, zleca, szuka……
…..Kiedy na gali pojawili się 90-letnia Barbara Krafftówna i 89-letni Franciszek Pieczka nagrodzeni za całokształt twórczości, pojęliśmy pośród łez wzruszenia, że mają następców. Ale żeby się o tym przekonać w pełni, nie wystarczy chodzić do teatru. Najlepiej można tę wiedzę osiągnąć właśnie w Teatrze Telewizji.
Także dlatego, że oni mają w czym grać. Powtórzmy: nastąpiła wielka restytucja kultury wyższej, po inteligencku pielęgnowanej, ale importowanej „pod strzechy”. TVP może się nam kojarzyć z jednostronną propagandą, cała „dobra zmiana” ze zbyt brutalnym ingerowaniem w sądownictwo. Ale w tym przypadku ona jest naprawdę „dobra” . Wystarczyło, że Jacek Kurski sięgnął po odpowiednich ludzi. Może to wzorzec dla innych sfer życia?
Piotr Zaremba
#TeatrTelewizji