TEATRALNY BETON

Będąc kompletnym kretynem, poszedłem podziękować aktorom za spektakl przechodząc przez kompletnie zaciemnioną scenę.

betonNie wiem ile razy sam mówiłem moim aktorom i ekipie technicznej, żeby uważali i nie robili takich rzeczy, ponieważ grozi to upadkiem i wypadkiem, a sam zachowałem się, jak kompletny amator i poszedłem po ciemku w nieznane, w pewnym warszawskim teatrze.

 

No i oczywiście ten totalny brak profesjonalizmu zemścił się natychmiast i zaliczyłem glebę w mistrzowskim stylu, waląc moim głupim reżyserskim łbem o beton.

 

Głowa okazała się jednakowoż twarda i teatralny beton nie zostawił po sobie nawet małego guza, chociaż upadek był mocny i zobaczyłem nawet gwiazdki, o które w innym wypadku dosyć trudno w naszej dolnoalbańskiej, teatralnej rzeczywistości w Polsce, natomiast upadek przyjąłem na nieskalane pracą ręce i okazało się, że są one o wiele delikatniejsze, niż mój zakuty reżyserski łeb.

 

W następstwie tego zdarzenia miałem bliskie spotkanie z polską służbą zdrowia i jeszcze bliższe z gabinetem rentgenologicznym, które obie zaprzeczyły stereotypom o beznadziejności tej służby, bo personel szpitala okazał się przyjazny, profesjonalny i cała wizyta (pomimo iż był to sobotni wieczór, więc takich, co mieli spotkania z twardym podłożem, było więcej) nie trwała dłużej niż 30 minut.

 

Do domu zostałem wypuszczony z ręką na temblaku, bo na szczęście przypłaciłem swój skrajny imbecylizm “tylko” zwichnięciem nadgarstka, ale trzeba pamiętać, że moje najważniejsze narzędzie pracy to mój reżyserski paluszek, więc od dzisiaj niestety będę wydawał moje plecenia wyłącznie lewą ręką, co mam nadzieje nie przeniesie się na efekt końcowy dzieła i nie stanie się ono także “lewe”.


#GrzegorzKempinsky #Teatr #Scena #gwiazdy