Telefonicznie Opętana

Telefonicznie Opętana to kolejny odcinek znakomitej książki Anny Rychter pod tytułem „Żyjąca w Polsce i inne stany nieważkości” o otaczającej nas rzeczywistości…

 

Telefonicznie Opętana

 Telefonicznie opętanaOsoba dotknięta taką jednostką chorobową jest zaprzeczeniem totalnym Dziewicy Niewzruszonej.

Praca to dla Telefonicznie Opętanej drugi dom. Ona nigdy nie odrywa się od Ukochanego, dzieci, mamusi, tatusia, gotowania, prania, domu. Żyje tymi sprawami na okrągło przez 24 godziny na dobę.

Stały etat w firmie nie jest dla niej żadną przeszkodą by być Matką Polką i Telefonicznie Opętaną Pracownicą jednocześnie.

Każdy dzień zaczyna się tak samo:

Spóźniona do pracy o jakieś pół godziny, wpada zasapana, obwieszona siatkami i torebkami, w porwanych rajstopach, potargana, poplamiona kaszką owocową i jogurtami i już w progu usprawiedliwia swoje spóźnienie:

  1. nieprzespaną nocą, bo latorośl marudziła z powodu ząbkowania,
  2. nie mogła znaleźć całych rajstop, więc widząc, że jest spóźniona, wzięła porwane,
  3. pies zaplątał się w smycz, więc czekała aż Ukochany go rozplącze,
  4. Potomek rano potrzebował białej koszuli do galowego stroju, więc musiała ją uprasować, ale nie było prądu,
  5. było ślisko, autobus się spóźnił, więc wzięła taksówkę,
  6. dziadkowie emeryci, kłócili się o to kto zostanie w domu z wnukami, więc musiała wyznaczyć ochotnika, itp., itd.

Tuż po wyjaśnieniach dzwoni jej osobista komórka i osobisty Ukochany pyta czy dojechała do pracy. Przez 10 minut opowiada mu o drodze do firmy i powodach swego spóźnienia. Potem porusza wszystkie poranne problemy, których on był naocznym świadkiem jakieś pół godziny temu.

Wreszcie całują się do słuchawek i Telefonicznie Opętana  zabiera się za picie porannej kawy, której nie wypiła w domu z wiadomych powodów.

Przy kawie szczegółowo opowiada koleżankom o wszystkim co zdarzyło się z rana.

Nagle dzwoni komórka. To Dziadek. Pyta w co ma ubrać Malucha i czym nakarmić.

Telefonicznie Opętana kompletuje przez telefon garderobę dla Malucha, pokrzykując na Dziadka, że nie odróżnia zielonych spodni od niebieskich i nie wie gdzie jest biała czapka z daszkiem.

Po 10 minutach, kiedy Maluch już jest ubrany, czas go nakarmić. Telefonicznie Opętana gotuje kaszkę przez telefon i uciera jabłuszko, ale bez cukru. Dziadziowi też zaleca dietę na jego serce i nadciśnienie. Po 20 minutach sprawa jest załatwiona. Można dopić zimną kawę i dokończyć koleżankom opowieść o porannych perypetiach.

Łyk kawy i … dzwoni komórka. To Babcia. Nie wie czy ma prać pościel od razu, czy może powinna ją najpierw namoczyć.

Telefonicznie Opętana ma 20 minut na wykład o alergii, której przyczyną są wszelkiego rodzaju detergenty, zawarte w proszkach do prania.

Jak babcia może tego nie wiedzieć!

Po wykładzie zapada wyrok: nie moczyć, ale nastawić pralkę na dodatkowe płukanie! I po kłopocie.

Resztka kawy dopita. Można dalej kontynuować opowieść o szalonym poranku, chociaż koleżanki są już wykończone i nie mogą się skupić na swojej pracy.

Telefonicznie Opętana nie zwraca na nie uwagi i ciągnie swoją historyjkę. Na szczęście znowu dzwoni jej telefon.

Tym razem pomocy potrzebuje Starszy Potomek. Strój galowy okazał się być potrzebny, ale na następny dzień ( rano znowu trzeba będzie prasować koszulę!), za to natychmiast potrzeba najnowszych wiadomości o gospodarce rolnej Górnej Wolty, bo inaczej za dwie godziny na lekcji geografii czeka kolejna pała.

Telefonicznie Opętana przyjmuje wyzwanie z godnością i bierze się za wyszukiwarkę internetową. W miarę szybko znajduje potrzebne informacje, ale jak je przekaże Potomkowi? To proste! Poprosi dziadka.

Oczywiście telefonicznie.

Dzwoni do niego i umawia się na przyjazd.

Dziadek podejmuje wyzwanie, ale musi zabrać ze sobą Malucha, bo babcia właśnie wyszła po zakupy. Świetnie! Załatwione! Telefonicznie Opętana ma chwilę wytchnienia, więc dzwoni do Ukochanego i opowiada mu o wszystkim, co wydarzyło się od chwili gdy ostatnio rozmawiali przez telefon. Ukochany jest żądny szczegółów, więc szybko mija kolejne 20 minut.

W tym czasie dzwoni telefon. Tym razem służbowy. To znów babcia.

Nie mogła dodzwonić się na komórkę, bo była zajęta, a ona nie wie co ma kupić i ugotować na obiad.

Telefonicznie Opętana całuje w słuchawkę Ukochanego i biegnie pogadać z babcią.

Przez 20 minut omawiają szczegóły kulinarne: rodzaj zupy, ilość udek z kurczaka, sos do sałaty, kompot. Wreszcie obiad gotowy!

Czas kończyć rozmowę, bo pojawił się dziadzio z Maluchem. Dziadzio bierze notatkę o Górnej Wolcie, ale Maluch nie zamierza zostawić matki, za którą od rana już się stęsknił.

Dziadzio zostawia go w biurze, a sam wiezie do szkoły drogocenne materiały. Telefonicznie Opętana zabawia Malucha, ale znów dzwoni komórka. To Starszy Potomek niecierpliwi się bo geografia tuż tuż.

Uspokojony wiadomością, że dziadek jedzie, rozłącza się.

Zasiał jednak niepokój w Telefonicznie Opętanej. Dzwoni więc do dziadzia żeby się pośpieszył. Dziadek dodaje gazu do dechy. Wykształcenie wnuka jest bowiem sprawą nadrzędną.

Tymczasem Telefonicznie Opętana wraz z maluchem dzwonią do Ukochanego, bo Maluch stęsknił się za nim. Ukochany wprawdzie też jest od rana w pracy, ale zawsze znajdzie wolną chwilkę dla Telefonicznie Opętanej i Malucha. Przez 10 minut paplają we troje do słuchawek.

Potem jest chwila czasu aby Telefonicznie Opętana i Maluch zjedli przy biurku drugie śniadanie.

Wreszcie wraca Dziadzio. Jest wykończony, bo spieszył się nieprzytomnie  i zarobił mandat za parkowanie na miejscu dla inwalidy, bo tylko takie było wolne przed szkołą.

W nagrodę dostaje od Telefonicznie Opętanej filiżankę kawy (ale słabej, bo serce).

Wszyscy mają pół godziny na przerwę w pracy, bo jest okazja do pogadania na spokojnie. Maluch biega pomiędzy biurkami, bo już zaczął się nudzić. Wreszcie Dziadzio zabiera go i wyjeżdża.

Telefonicznie Opętana sięga po słuchawkę – musi zdać  relację Ukochanemu na temat Dziadzia i zarobionego mandatu. Wystarczy im 20 minut aby omówić wszystko ze szczegółami.

Kiedy wszystko już wiadomo można chwilę odsapnąć. Telefonicznie Opętana jest zmęczona. Tyle się od rana wydarzyło!

Dzięki Bogu, że są te telefony, to na bieżąco można pozałatwiać pilne sprawy i człowiek wie co się z kim dzieje, mimo iż siedzi udupiony w pracy.

Każdy z członków rodziny Telefonicznie Opętanej ma telefon komórkowy, bo w tym nowoczesnym świecie trzeba być mobilnym.

Już niedługo dostanie go również Maluch, musi tylko nauczyć się rozpoznawać literki i cyferki.

Telefonicznie Opętana będzie dzięki temu miała z nim stały kontakt. Nareszcie można zabrać się do pracy, bo połowa dniówki już minęła. Komórka leży na biurku, jest w zasięgu ręki. Ktoś może mieć ważną sprawę. Trzeba być w pogotowiu, monitoring ma kolosalną przyszłość…

Anna Rychter
https://www.facebook.com/anna.rychter.12?fref=ts


#Polska