Twórców polskich ochrona

Twórców polskich ochrona – Kraj, w którym twórcy żyją na granicy ubóstwa i przestają być potrzebni, musi kompletnie tracić na znaczeniu

Mój przyjaciel, znakomity muzyk, Wojciech Konikiewicz, bardzo mądrze pisze o konieczności ochrony polskich twórców. Co prawda artykuł dotyczy muzyki, ale rzecz ma się dokładnie tak samo w branży teatralnej: mnóstwo twórców znalazło się poza systemem, co i w jednym i w drugim przypadku jest skutkiem konsekwentnie uprawianego braku polityki kulturalnej państwa.

 

Tekst czytelny na komórce:
https://www.facebook.com/grzegorz.kempinsky/posts/10220610337782831

 

 

 

Twórców polskich ochrona

 

 

 

Twórców polskich ochrona

Kultura to nasza wspólna odpowiedzialność

Polska kultura przeżywa poważny kryzys. Jeżeli chcemy zachować nasze dziedzictwonarodowe, którego niezbędnym elementem jest kultura i język polski, musimy jako wspólnota zatroszczyć się o twórców – polskich poetów, pisarzy, autorów tekstów piosenek, muzyków i wykonawców. To sprawa ponad podziałami politycznymi.

 

Proszę przeczytać taką bajkę:

 

w BBC Radio 1 dominuje polska muzyka, kierownik muzyczny programu co sobotę urządza na antenie trzygodzinną audycję ku jej czci. Od rana do południa w Anglii idących do pracy witają polskie piosenki, a na BBC Top Chart też stanowią większość. Z brytyjskich mieści się tam może sześć zespołów, w kółko tych samych, promowanych przez potężne polskie koncerny.

 

Tak samo z lansowanymi na antenie piosenką dnia i płytą tygodnia. W radiu z łatwością występują na żywo czołobitnie witane zespoły z Polski.

 

Czy tak jest naprawdę? Oczywiście nie – to fikcja.

 

A w Polsce? To od lat utrwalona rzeczywistość, tyle że odwrócona: z muzyką anglosaską w roli głównej.

 

Śp. Romuald Lipko na naszym spotkaniu w 2017 r. z zarządem Polskiego Radia: „A ja nie chcę, żeby moja wnuczka, idąc rano do szkoły, musiała słuchać angielskich piosenek”.

 

Wygląda na to, że Rada Mediów Narodowych – wprost przeciwnie: kontentuje się tym patologicznym, ustalonym od kilkudziesięciu lat stanem rzeczy i go utrwala

 

(np. badania SAWP za czerwiec 2020 r. wskazują na przewagę w Programie III muzyki zagranicznej nad polską w stosunku 64 do 36 procent, i to przy uwzględnieniu muzyki reklamowej oraz opraw dźwiękowych, co w praktyce oznacza jeszcze gorszy, o 3-5 proc., wynik).

 

Mało tego: 5 ostatnich lat w mediach publicznych to czas mnożących się jedna po drugiej prawie w 100 proc. chybionych nominacji na kluczowe stanowiska – od prezesa do dyrektorów anten, a równocześnie zamiatania głównych problemów pod dywan, czego sztandarowym przykładem jest wspomniany Program III, o tzw. payoli nie wspominając.

 

Kwestię przewagi polskiej twórczości w Polskim Radiu zresztą już dawno, i nie czekając na zmiany ustawodawcze, można było uregulować na poziomie prostego zarządzenia prezesa bądź RMN.

 

Wbrew szumnym zapowiedziom nie powstała nowa, przystosowana do współczesnych wyzwań ustawa medialna. Co gorsza, nie powstała też ta największej wagi i pilności, główna – o ochronie kultury narodowej, która powinna być matką powyższej, jak i wielu innych.

 

Olbrzymi potencjał kulturotwórczy mediów publicznych, włącznie z kulejącą od lat Agencją Muzyczną, nie jest w pełni wykorzystywany. Niegdyś były one źródłem potęgi polskiej muzyki popularnej, a także poważnej, opartej na radiowych orkiestrach, zespołach, chórach i systemowych zamówieniach oraz nagraniach archiwalnych.

 

Na początku przemian ustrojowych, wbrew protestom środowiska, na fali prymitywnie pojmowanej wolnorynkowej propagandy haniebnie je zlikwidowano, wskutek czego np. Polska stała się bodaj jedynym krajem Unii niemającym swego big-bandu radiowego!

 

Kultura i język to w czasach globalizacji obszary kluczowe dla przetrwania kultury narodowej. Polscy artyści tworzą swoje dzieła w języku polskim, przez który poznajemy i rozumiemy świat. Jeżeli język polski przestanie być atrakcyjny, umrze.

 

Aby tak się nie stało, polscy twórcy powinni mieć zapewnione wsparcie, by mogli realizować swoje talenty w rodzimym języku. W innym wypadku możemy powtórzyć casus Irlandii. Tam naród rozjechał się po świecie, a Irlandczycy przestali mówić w swoim rodzimym języku.

 

Nie widzę obecnie bariery, która mogłaby zapobiec temu procesowi u nas. Potrzebne są więc szybkie i konkretne działania na rzecz zachowania polskiej tożsamości kulturowej i języka.

 

Artyści w czasie pandemii zostali pozbawieni dochodów i zepchnięci na margines życia zawodowego. Stała się ona przy okazji swoistym papierkiem lakmusowym pokazującym zawstydzający, szczególnie na tle innych państw Unii, stan relacji państwo – artysta.

 

Doceniam wsparcie i działania prof. Piotra Glińskiego, ministra kultury i dziedzictwa narodowego, na rzecz twórców w tej trudnej sytuacji. Konieczne jest jednak, aby prawa artystów były chronione systemowo. Nie chodzi tu o ochronę materialną niewielkiej grupy, ale o ochronę dóbr kultury 40-milionowego narodu. Naród nie powinien pozwolić na wypłukanie się z treści kulturowych tworzących wspólnotę, które przez wieki nas spajały i nadal mogą spajać, o ile będziemy pisać, śpiewać i myśleć po polsku.

 

 

Polscy twórcy tracą miliony.

 

Według szacunków CISAC-u, Międzynarodowej Konfederacji Stowarzyszeń Autorów i Kompozytorów, polskie środowiska kreatywne powinny rokrocznie otrzymywać ok. 80 mln euro (czyli ponad 350 mln złotych) z tytułu uaktualnionej tzw. opłaty od czystych nośników (m.in. smartfonów czy tabletów), obowiązującej w większości krajów Europy.

 

Brak tych środków twórcy odczuwają wyjątkowo dotkliwie właśnie teraz, w czasie pandemii. Na aktualizacji opłaty zyska przede wszystkim polska kultura i Polacy, którzy otrzymają lepszą ofertę kulturalną.

 

Nie można przedkładać interesów importerów i producentów elektroniki oraz koncernów technologicznych ponad prawo do godności polskich twórców. Talent ludzi w normalnym społeczeństwie musi podlegać ochronie. Jesteśmy za to współodpowiedzialni jako Polacy.

 

Często podnoszony argument o możliwym wzroście cen produktów elektronicznych po uaktualnieniu opłaty nie jest prawdziwy, co pokazuje przykład krajów zachodnich, gdzie ceny urządzeń są znacząco niższe mimo obowiązywania opłaty.

 

Artyści na Węgrzech, gdzie obowiązuje uaktualniona opłata reprograficzna, otrzymują z tego tytułu 10-krotnie więcej środków przy liczbie ludności 4-krotnie mniejszej niż w Polsce.

 

Nie wprowadzając realnych mechanizmów ochrony twórców, wyjaławiamy naszą wspólnotę i pozbywamy się najbardziej utalentowanych ludzi, którzy pisząc teksty piosenek czy poezję, nie chcą mieć podrzędnego statusu ekonomicznego.

 

Najważniejsze jest, aby artyści tworzyli w języku polskim i nie uciekali z kraju, gdzie ich talent nie jest chroniony, a twórczość jest pozbawiona elementarnego zabezpieczenia.

 

Co z tego, że będąc wielbionymi na scenie w okresie kreatywności, na starość będą mieszkać w przytułku, podczas gdy ich utwory będą jednocześnie słuchane w internecie przez miliony.

 

Internet jest obecnie jak powietrze. Gdy cię w nim nie ma, nie uczestniczysz w kulturowej wymianie intelektualnej.

 

Obecnie po raz pierwszy w historii sprzedaż muzyki cyfrowej w Polsce warta jest więcej niż na nośnikach fizycznych. To oznacza, że niezbędne staje się odpowiednie zagwarantowanie praw twórców w sieci do ich utworów. Niezbędne jest również uregulowanie wszechwładzy koncernów takich jak Google czy YouTube, mających obecnie możliwości ograniczania wolności w sieci i unikania płacenia autorom za wykorzystywanie ich twórczości. Niezbędne jest szybkie i odpowiednie implementowanie dyrektywy unijnej ws. praw autorskich w ten sposób, by nie zagrażała wolności w sieci, ale też, by broniła praw polskich twórców przed potęgą międzynarodowych koncernów.

 

 

Kultura – sprawa ponad podziałami

 

Odpowiedzialność za polską kulturę to sprawa fundamentalna, bez względu na poglądy polityczne polskich twórców, bo te są zmienne. Musimy pogodzić się z tym, że ktoś w języku polskim będzie pisał rzeczy niemądre, ale to nie oznacza, że ludzie tworzący poezję czy układający teksty piosenek powinni być, jako grupa zawodowa, socjalnie zdegradowani.

 

Nie powinno być tak, że wartość pracy artystycznej zostanie realnie finansowo obniżona, a artysta otrzyma wyłącznie głodowe honorarium z malejącej sprzedaży płyt, kaset magnetofonowych i z odtwarzania jego muzyki w radiu, które traci na słuchalności.

 

Artysta nie jest po to, żeby biegał za fryzjerem czy taksówkarzem, upominając się o swoje prawa. Nie można doprowadzić do jego upodlenia, wszak w każdym prawidłowo ukształtowanym społeczeństwie cieszy się nie tylko
popularnością, ale także społecznym szacunkiem.

 

Wszyscy jesteśmy odpowiedzialni za naszą polską kulturę narodową, jej ubogacanie i rozwój. Kraj, w którym twórcy żyją na granicy ubóstwa i przestają być potrzebni, musi tracić na znaczeniu. Gdy nikt nie będzie czuł, myślał i rozumiał po polsku, rozpłyniemy się w świecie, a Polacy przestaną być komukolwiek potrzebni – nawet samym sobie.

 

Wojciech Konikiewicz

 


#kultura