CENA NIE BYCIA SZMATĄ
Ostatnio dostałem wiele wiadomości, które sprowadzają się do jednego – Czy nie boję się, że pisząc prawdę, która kole w oczy, dostanie mi się po łbie.
Otóż, oczywiście, że się boję, boję się, jak nie wiem co i często przypłacam to solidnymi bęckami, ale wolę żyć w zgodzie z sobą i swoimi przekonaniami, niż być małym nędznym oportunistą, który, jak chorągiewka na wietrze, zmienia zdanie w zależności od tego skąd powieje wiatr .
Nie będę wchodził w cztery litery władzy w imię kariery i doraźnych faworów.
Nie będę też dawał czterech liter tak zwanej krytyce w imię tego samego.
Kariera jest rzeczą miłą, bycie karierowiczem, już nie.
Wszystkim, którzy czytają mój blog i obawiają się o moje zdrowie, oświadczam, że nadal mam zamiar żyć w zgodzie z sobą, pomimo, że to często kosztuje.
Bo dla mnie ważniejsze jest móc sobie rano bez plucia w twarz spojrzeć w lustro, niż odbierać chwilowe nagrody, kosztem prostytucji na korytarzach władzy i w recenzenckich kuluarach.
A że przyjmując taką postawę życiową trzeba liczyć się z kilkoma guzami… trudno, nakleimy plasterek i będziemy popinkalać dalej.
Amen
#GrzegorzKempinsky #oportunizm #oportunista #odwagacywilna #kręgosłup
Dokładnie taką dyskusję prowadziłam niedawno w kontekście ludzkich wyborów: mieć tzw. święty spokój i ogólną przychylność czy głośno zamanifestować swoją postawę i sprzeciw wobec spraw zasadniczych, konkretnie publicznych fałszywych oskarżeń i kalumni rzucanych na osobę znaną wszystkim w towarzystwie. U wszystkich zwyciężył ” św. spokój” . Nie mogłam więc uczestniczyć w wydarzeniu, w którym chciałam uczestniczyć. I nie była to ucieczka. Zaszczuto by mnie i nikt niczego by nie zrozumiał.
W takim razie zastanawiam się… Żyjesz w zgodzie z samym sobą, masz pracę, która jest Twoją pasją, Twoim życiem, masz przyjaciół, stabilną sytuację finansową, możliwości, aby się realizować, kogoś kto Cię kocha nad życie, jesteś zdrowy i pełny energii do działania… Po co więc w ogóle myśleć i wspominać o tych, którzy kopią pod Tobą dołki? A że czasami przypomną o swoim istnieniu to co z tego? Grunt, że się wie, że ma kto… przykleić plasterek.
Żeby wiedzieli, że wiem.