Celebryta – zawód haniebny

Celebryta – zawód haniebny – to znakomity artykuł o tym, że nie trzeba umieć nic, żeby zostać tak zwanym celebrytą i wciskać nam kit.

W artykule Celebryta – “zawód” haniebny, Wojciech Misiaszek opisuje zjawisko celebrytyzmu i jego totalną bezmógowość, a poza tym podejmuje bardzo ważny problem, jak pseudoautorytety wciskają nam shit jako hit, coś co tak często jest uskuteczniane w teatrze.

Celebryta - zawód haniebny

CELEBRYTA – “ZAWÓD” HANIEBNY

Co czynicie, gdy po zakupie w sklepie znajdujecie w torbie samo opakowanie produktu? Najpewniej wracacie i robicie w sklepie karczemną awanturę (słusznie, przecież to normalna kradzież), żądacie zwrotu pieniędzy (jeżeli nie ma już tego towaru) – słusznie i najpewniej w przyszłości z dala omijacie sklepy tej firmy i jeszcze wszystkim znajomym opowiadacie, jak to próbowano Was OKRAŚĆ!

Dlaczego więc w innych TAKICH SAMYCH sytuacjach zachowujecie się diametralnie różnie?

Wszelkiej maści media usiłują Wam sprzedać właśnie taki pseudo towar, który poza ładnym (najczęściej, choć nie zawsze) opakowaniem nie zawiera w środku nawet kota.

Chodzi mi o zjawisko nazwane celebrytyzmem a w szczególności  samych celebrytów. Wystarczy, by w głowie któregoś z medialnych decydentów urodził się pomysł na „postać”, reszta już jest prosta. Znalezienie odpowiedniej osoby jest proste, ot pierwsza napotkana na ulicy osoba już się nadaje a potem już tylko promocja, reklama, marketing i wbijanie nam do głów, że to jest dobre, wielkie, chętnie oglądane a my, jako te barany…

Człowiek, którego przetwarzamy na celebrytę nie musi sobą prezentować niczego.
Umysłowe zero nikomu nie przeszkadza – niektórzy szczycą się posiadaniem wysokiego IQ ale nikt tego nigdy nie zweryfikował a inni się nawet nie szczycą bo i tak nikt by im nie uwierzył!
Zerowe wykształcenie – nawet wskazane (warunek spełniany przez zdecydowaną większość)
Umiejętności – po co? Przecież nic nie będzie robił przed kamerą poza „byciem”
Czasem powinien się odezwać, ale dźwięki, które z siebie wydają są dla nauczenia nawet dla innych naczelnych… Można to sprawdzić słuchając wywiadów z przedstawicielami piłki kopanej albo puckania po mordach (przepraszam, twarzach)
Nawet ładny nie musi być (można by przynajmniej popatrzeć w TV z wyłączonym dźwiękiem) ale nie, ten warunek też nie jest konieczny
Itd. Itp.

Sprawdźcie sami – KAŻDY z celebrytów spełnia co najmniej 2 warunki, co lepsi 3 a niektórzy nawet wszystkie.
I takie ZERA, sprzedaje się nam potem jako coś wartościowego.
Problem może by był mniejszy, gdyby dotyczyło to tylko telewizji (wszak do jej włączania nikt nikogo nie zmusza) lecz przenosi się on powoli w inne dziedziny kultury i sztuki. Usiłuje nam się sprzedać jako wartościową sztukę, której wartość wynosi dokładnie ZERO. Przykładów z malarstwa, rzeźby czy muzyki (nawet poważnej) można przytoczyć sporo ale chyba większość z nas ich zna więc szkoda czasu.
Problem polega również na tym, że większość z nas nie może być wykształcona lub tylko wyrobiona we wszystkich obszarach, które próbuje się zagospodarować i wtedy zaczynamy WIERZYĆ.
Wierzyć, że to co nam mówią z ekranu jest dobre, prawdziwe, słuszne, wartościowe.
Że wystawa na której jesteśmy prezentuje prace WIELKIEGO artysty – a większości z nich za darmo do domu byśmy nie wzięli.
Że muzykę, którą słuchamy skomponował WIELKI kompozytor a płyt z jego kompozycjami 99,99% z nas w domu nie ma i NIE CHCE mieć
Że film, który oglądamy nakręcił WIELKI reżyser a występujący WIELCY aktorzy są wspaniali – na ten temat wypowiedział się kiedyś bardzo trafnie Jan Nowicki
Itd. Itp.

Jak myślicie, po co oni to robią?

Zgodziłbym się ostatecznie, bo zawsze mogę nie włączyć telewizora, nie muszę iść do kina lub na koncert gdyby celebryci PŁACILI za możliwość występowania przed kamerami, zagrania pseudo koncertu czy też wystawienia swoich pseudo prac. Lecz niestety tak nie jest. W tym wypadku najczęściej sprawdza się zasada, że im mniej i gorzej tym … drożej.

Wojciech Misiaszek

www.sztukapolska.com.pl/publicystyka/anty-sztuka/item/celebryta-zawod-haniebny


#celebryci