Zniekształcanie obrazu polskiego teatru

Zniekształcanie obrazu polskiego teatru – O tym, że bezmyślne powtarzanie promowanych przez “spółdzielnię teatralną” bzdur, prowadzi do katastrofy.

W jaki sposób mechanizmy promowania amatorszczyzny są odpowiedzialne za zniekształcanie obrazu polskiego teatru?

 

 

Zniekształcanie obrazu polskiego teatru

 

 

Zniekształcanie obrazu polskiego teatru

Kilka dni temu miałem pewien dyskurs na temat teatru na łamach Facebooka z jednym z moich znajomych. Osoba to bardzo prawa i światła, którą niezwykle szanuje, bo robi wiele dobrego dla lokalnej społeczności i lokalnego teatru.

Jest to człowiek z małego miasta, w którym istnieje tylko jeden teatr o niezbyt wysokich lotach, skupiający się generalnie na rzeczach rozrywkowych, bez większej wartości artystycznej.

I oto, ku mojemu zdumieniu przeczytałem, że niebawem w tym teatrze będzie miała miejsce premiera tekstu jednego z największych, o ile nie największego grafomana dramaturgii polskiej. No i nie mogłem się opanować i napisałem komentarz, na który dostałem mniej więcej taką odpowiedź – że jak mogę tak nazywać kogoś, kto wygrał najważniejszą nagrodę dramaturgiczną w Polsce, pracował z najwybitniejszymi współczesnymi reżyserami i najlepszymi polskimi teatrami.

Zdziwiło mnie to niezwykle, bo oto osoba, którą miałem za niezwykle mądrą, powtarza jak papuga, bzdury wykreowane przez “spółdzielnię teatralną”, które mają właśnie służyć uwiarygodnianiu tej amatorszczyzny, jako coś wartościowego.

Mechanizm tego zjawiska opisywałem już nie raz i polega on na tym, że głównym selekcjonerem i jurorem w tej niby “najważniejszej nagrodzie dramaturgicznej” w Polsce jest jeden z największych szkodników teatralnych w Polsce, który promuje właśnie tego typu grafomanię, jak coś wybitnego i opisuje (ponieważ jest oczywiście także nibyrecenzentem) reżyserów, którzy nie posiadają nawet namiastki podstaw warsztatu zawodowego, jako “najwybitniejszych współczesnych reżyserów”, a teatry prowadzone przez niekompetentnych dyrektorów wystawiających ich bełkotliwą amatorszczyznę, promuje jako “najlepsze polskie teatry”.

Tym bardziej nie mogłem pojąć dlaczego osoba ta powtarza te bezpodstawne dyrdymały.

Wytłumaczenie przyszło w wiadomości prywatnej:

“Cześć, mam problem z tym, że u nas w XXX bardzo rzadko dochodzi do rzeczy artystycznych, kompletnie zanikło życie teatralne, sporadycznie uda się zdobyć kasę z zewnątrz, żeby coś przygotować i przychodzi ten moment, że można zaprosić publiczność na coś, co jako krytyk zdecydowanie mogę nazwać teatrem, i wchodzisz Ty i piszesz “grafomiania”, a akurat tego nie czytałeś, a premiery jeszcze nie było, to też nie widziałeś. Także nie czytałeś nie widziałeś, a zaopiniowałeś i pewnie przeczytają to cieszyniacy i jakiś tam wpływ Twój komentarz (niesprawiedliwy) będzie miał na ich wybór. Pójdą na piwo do pubu. jak co piątek. Z tym mam problem A prywatnie to powiem Ci XXX mnie wkurza….”

na co odpowiedziałem:

“Kochany XXX, Ja też czytałem i widziałem i na tym bazuję swoją opinię, bo jest to jeden z najgorszych hochsztaplerów teatralnych i wyraziłem tylko swoją obawę, że będzie jak zwykle. Doskonale wiesz, że wspieram Twoje działania teatralne, jak tylko się da, ale promowanie głupoty jako coś wartościowego nie jest w zgodzie z moim światopoglądem. Nie jestem zdania, że na bezrybiu i rak rybą – bo to jest właśnie zniekształcanie obrazu polskiego teatru.”

Zapytacie pewnie dlaczego nie podaje nazwisk i miejsc, otóż nie jest to istotą sprawy. Skandalizowanie i plotki zostawmy Pudelkowi. Istotą sprawy jest ta patologia polegająca na tym, że kilku bardzo smutnych, ale wpływowych panów, zwanych szerzej “spółdzielnią teatralną, bądź “grupą dzierżącą władzę w teatrze” postanawia, kto ma przejąć następny teatr, który z teatrów będzie “najlepszy w Polsce”, którzy reżyserzy będą “najwybitniejszymi”, które nagrody będą się liczyły, stwarza zamknięty krąg festiwalowy, w którym swoi nagradzają swoich, i za pomocą skorumpowanych, albo po prostu głupich pseudorecenzentów promuje swoje postanowienia, a cała reszta teatralnej Polski zaczyna powtarzać, że tak jest, mimo, że wiedzą, że w rzeczywistości jest zupełnie inaczej.

I za to właśnie mam pretensję do mojego znajomego, że pod pretekstem promowania mniejszego zła, przyczynia się do szerzenia tej patologii, która jest odpowiedzialna za zniekształcanie obrazu polskiego teatru i “dzięki” której widzowie masowo uciekają z teatru, aby już nigdy do niego nie wrócić.

Amen

 

 

Grafomania

Grafomania (z greckiego: „gráphein” – rysowaćpisać i „mania” – szaleństwo), patologiczny przymus pisania utworów literackich. Określenie o wydźwięku pejoratywnym.

W większości wypadków pojęcie to dotyczy natręctwa pisarskiego występującego u osób, o których sądzi się, że nie mają odpowiedniego talentu. Jednak grafomania nie musi wiązać się z brakiem predyspozycji pisarskich, może wynikać z rozmijania się z percepcją sztuki i literatury właściwej dla danej epoki. Grafomania jest bardziej zauważalna u autorów, którzy łączą przymus pisania z dążeniem do upowszechniania swoich utworów, mimo negatywnej oceny ich poziomu artystycznego.

https://pl.wikipedia.org/wiki/Grafomania

 

 

PS

Jak zwykle cała historia jest przeze mnie zmyślona i w rzeczywistości się nie odbyła, a wszystkie zbieżności z prawdziwymi osobami i sytuacjami są jedynie wynikiem przypadku.


#teatr