Zaburzenia psychosomatyczne

Zaburzenia psychosomatyczne – Niektóre dolegliwości wcale nie pochodzą z ciała, lecz są skutkiem przewlekłego stresu, który objawia się w ten sposób.

W zdrowym ciele, zdrowy duch i odwrotnie. Ciało i dusza to naczynia połączone i jeśli nie dbamy o swoją psychikę narażamy się na zaburzenia psychosomatyczne.

Zaburzenia psychosomatyczne

Ciało choruje razem z duszą. Zaburzenia psychosomatyczne

Przewlekłe napięcia w szyi i kręgosłupie, migreny, rozstroje żołądka, duszności – to tylko przykłady. Kiedy w naszym życiu dzieje się coś, co sprawia, że uczucia spychamy w otchłań nieświadomości, do głosu dochodzi ciało. Nie da się oddzielić zdrowia fizycznego od psychicznego.

Podlega nieustannej ocenie: za grube, za chude, za krótkie, zbyt wystające…; kontroli i  wymaganiom: ma być szybsze, trwalsze i bardziej wydajne. Zajmujemy się jego pielęgnacją, usprawnianiem albo całkowicie pomijamy. Wielu z nas ma problem z własnymi ciałami, a one nieustannie do nas mówią ważne rzeczy. W jaki sposób słuchać swojego organizmu? Czego możemy się od niego dowiedzieć?

Naczynia połączone

… Nie da się oddzielić ciała od umysłu, zdrowia fizycznego od psychicznego. To system naczyń połączonych, które tworzą nasze JA. Jednak czasem w naszym życiu dzieje się coś trudnego, coś o czym wolimy nie mówić, nie czuć, co przerasta dotychczasowe sposoby radzenia sobie i sprawia, że uczucia spychamy w otchłań nieświadomości – wtedy do głosu dochodzi ciało.

Żeby wyrazić to, co niewyrażone

Nasz organizm ma własny sposób komunikacji trudności – poprzez subtelne doznania i objawy. Ich lista jest długa: migreny, nawracające bóle, nudności, zawroty głowy, rozstroje żołądka, drętwienia, duszność, skłonność do częstych infekcji. Przy doświadczaniu takich dolegliwościach pierwszy krok wydaje się oczywisty: skoro coś w moim ciele nie funkcjonuje tak, jak powinno, musi zająć się tym lekarz.

Jednak po tygodniach pukania do drzwi kolejnych specjalistów, wykonywania badań i przyjmowania leków, okazuje się, że niewiele pomaga. Cała trudność polega na tym, że osoby szukają wsparcia w niewłaściwym miejscu. Kiedy konwencjonalne leczenie nie przynosi ulgi, warto przyjrzeć się czy podłożem problemu nie jest nadmierny stres i obciążenia życiowe. Gdy ciało choruje, a przyczyna leży w psychice – stan ten jest określany jako zaburzenie psychosomatyczne.

Wiele osób doświadczających tego typu trudności zazwyczaj nie jest świadoma swojego cierpienia psychicznego i neguje związek dolegliwości fizycznych i dyskomfortu psychologicznego. Objawy płynące z ciała zasłaniają ból psychiczny. A z takim objawem łatwiej się mierzyć: boli to znaczy jest na to lekarstwo. Wystarczy tylko dobrze poszukać. I tak koło się zamyka.

Cały ten stres

Podłożem dolegliwości psychosomatycznych jest przedłużający się stres, z którym trudno sobie poradzić. Powoduje on napięcie w różnych miejscach w naszym organizmie. Z czasem “przyzwyczajamy” się do dyskomfortu i jest on jakby w tle, nie zauważamy go. Jednak chronicznie napięte mięśnie i tkanki, stają się coraz bardziej przeciążone, otrzymują mniej substancji odżywczych i zaczynają chorować.

I tak na przykład przewlekłe napięcie w szyi i kręgosłupie może prowadzić do zwyrodnienia kręgów, zaciskanie żołądka do jego wrzodów, ściśnięcie klatki piersiowej zaburzenia oddechu… Dodatkowo do zaostrzenia reakcji stresowej przyczyniają się nasze predyspozycje osobowościowe. Najszerzej zbadaną i opisaną w literaturze jest tzw. osobowość typu A. Są to osoby nastawione na osiągnięcia, perfekcję, a jednocześnie żyjące w nieustannym pośpiechu, robiące kilka rzeczy naraz, rywalizujące oraz drażliwe. Okazuje się, że osobowość typu A jest prognostykiem chorób serca na równi z paleniem tytoniu, nadciśnieniem i podwyższonym poziomem cholesterolu.

Źródło

Regulowania emocji, wzorców reakcji na stres i radzenia sobie z nim uczymy się już jako małe dzieci. W historiach osób cierpiących na zaburzenia psychosomatyczne powtarzają się podobne zachowania rodziców. Bardzo często bagatelizują oni problemy dzieci, co sprawia, że one też zaczynają wierzyć, że to co ich spotyka jest mało istotne. Zakazują odczuwania niektórych emocji: “przecież to nie jest straszne, nie ma się czego bać”, “nie wolno się złościć”.

Karzą swoją nieuwagą, obojętnością lub złością płaczące dziecko. W rezultacie dzieci blokują w sobie przeróżne uczucia, zaciskając konkretne mięśnie. Ich ciało jest rozdarte, ponieważ jedne emocje łatwiej ulegają zblokowaniu niż inne. Nie bez znaczenia jest również płeć. Dziewczynki częściej blokują gniew (“Złość piękności szkodzi”), a chłopcy smutek (“Chłopaki nie płaczą”). Dobrze odzwierciedla to myśli przypisywana XIX-wiecznemu londyńskiemu anatomowi Henry’emu Maudsleyowi, który twierdził, że: “Smutek, który nie znalazł ujścia we łzach sprawia, że płaczą inne narządy.”

Inni mają takie doświadczenie, że rodzice ignorują ich ból psychiczny (pewnie im samym trudno się zmierzyć z własnym cierpieniem), a otaczają troską ból fizyczny. Dzieci uczą się tym samym, że gdy chorują otrzymują upragnioną uwagę. Zaczynają częściej zapadać na infekcje i cierpieć na przeróżne dolegliwości. Jako dorośli te sposoby przeżywania uczuć i reagowania przenoszą na aktualne sytuacje.

Co robić

Żeby uwolnić się od trudności psychosomatycznych, należy spojrzeć na siebie głębiej i sięgnąć do podstawowych emocji: smutku, złości, wściekłości, żalu, lęku, które zostały wyrażone w objawach. Potrzeba nazwać te uczucia, przeżyć je, powiązać z doświadczeniami, którym towarzyszyły i z objawami. Czyli znowu stać się całością: osobą, która zdaje sobie sprawę z tego, co się aktualnie z nią dzieje: z jej myślami, uczuciami i ciałem.

Taka osoba zauważa siebie, akceptuje, podąża za pojawiającymi się emocjami i związanymi z nimi potrzebami. Płacze, gdy jest smutna, śmieje się, gdy przepełnia ją radość. Nie da się tego zrobić bez zanurzenia w codzienności, w aktualnym doświadczeniu, w byciu “tu i teraz”.  Pogłębianie wiedzy o sobie niweluje uporczywe odtwarzanie objawu i jest drogą do znalezienia bardziej twórczych sposobów inwestowania zasobów psychicznych.

W ciele zamknięte są również dawne traumatyczne doświadczenia: przemocy fizycznej, nadużyć seksualnych, urazy, poważne choroby, dlatego skupianie się na nim może być trudne, bo sprawia, że zaczynamy te wspomnienia przywoływać. W takich sytuacjach warto to robić pod okiem i przy wsparciu specjalisty. A na co dzień pomocne jest dobre zajmowanie się swoim ciałem i wsłuchiwanie się w jego głos…

Cały artykuł:
https://kempinsky.pl/deon.pl/inteligentne-zycie/psychologia-na-co-dzien/cialo-choruje-razem-z-dusza-zaburzenia-psychosomatyczne,461462?fbclid=IwAR2GshaWPXunj9ve6QlLj45WenUOKy6l34T_jCOFdKIKQivWSXM0ZJX0Rjk


#ZaburzeniaPsychosomatyczne